Niestety w beczce miodu jest też łyżka dziegciu. W propozycji nadal są przepisy, które mogą w rzeczywistości hamować rozwój energetyki odnawialnej, zamiast go przyspieszać. Nie udało się w jednoznaczny sposób podwyższyć celu udziału energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii w całej UE w roku 2030 do co najmniej do 35 proc. – wprowadzono poprawkę, która proponowany obecnie cel 27 proc. podwyższyć może co najwyżej do 31,5 proc. Greenpeace postulował zwiększenie celu do 45 proc., ponieważ 35 proc. pozwoli jedynie na utrzymanie obecnego tempa rozwoju OZE, a to nie jest wystarczające, jeżeli weźmiemy pod uwagę konieczność przyspieszenia transformacji energetycznej, by zapobiec najbardziej katastrofalnym skutkom zmian klimatu.
Nie udało się też wprowadzić ponownie do unijnej legislacji obowiązku przyjmowania celów wiążących do roku 2030 na poziomie poszczególnych państw członkowskich. Aktualnie obowiązująca dyrektywa o OZE wyznaczająca cele do roku 2020, którą niniejsza propozycja ma zmienić, miała zapisane wiążące cele dla poszczególnych państw członkowskich i jak dotąd wspierały one realizację celu dla całej Unii. Nie jest pewne, czy bez takich cząstkowych celów krajowych uda się osiągnąć cel dla UE.
Jest to dopiero wstępny etap prac nad zmianami w dyrektywie o OZE. Przed nami jeszcze głosowanie plenarne w Parlamencie Europejskim, równolegle trwają prace Rady, a potem dyskusja obu wspomnianych instytucji z Komisją Europejską, czyli tak zwany trilog.