Czy zabraknie nam ryb?

Informacja prasowa - 11 lipca, 2012
Organizując wystawę i pokaz filmów na temat problemów współczesnego rybołówstwa, Greenpeace chce zwrócić uwagę na dramatyczny stan mórz, łowisk i ciężką sytuacją rybaków oraz apeluje do polityków o aktywne działanie na rzecz ochrony morskich ekosystemów.

Na Targu Węglowym w Gdańsku w godz. 10.00 – 20.00 można dziś oglądać przygotowaną przez Greenpeace wystawę obrazującą rabunkową politykę rybołówstwa Unii Europejskiej i związaną z tym zagładę ryb w europejskich morzach. Można również sfotografować się na tle ogromnego (25 m), dmuchanego trawlera, takiego jak te, które w rzeczywistości pustoszą morza. W specjalnie przygotowanym namiocie można oglądnąć filmy poświęcone tematyce rybołówstwa i morza, a w kąciku dla dzieci na najmłodszych czekają gry i zabawy.

Wszystko po to, by zwrócić uwagę na problem przełowienia [1] europejskich mórz i zrujnowania morskich ekosystemów. W ciągu kliku ostatnich dekad doprowadzono do sytuacji gdy średnio 3/4 łowisk na wodach wokół starego kontynentu jest przełowionych. Dotyczy to 63% stad na Atlantyku, 82% na Morzu Śródziemnym i 66% na Bałtyku. Stało się tak m.in. za sprawą używania coraz to większych statków rybackich i coraz efektywniejszych narzędzi połowowych oraz z powodu złego zarządzania zasobami morskimi. Komisja Europejska szacuje, że jeśli przełowienie będzie kontynuowane, w roku 2022 zostanie tylko 8 ze 136 stad. Oznacza to nie tylko deficyt ryb ale klęskę dla tysięcy rybaków, którzy już teraz nie mogliby funkcjonować bez ogromnych, unijnych dotacji wynoszących 4,3 mld. Euro w latach 2007 – 2013. 

„O tym, że w morzach brakuje ryb a wielkie floty rybackie dalej łowią jakby nigdy nic, wyławiając te, które zostały, mało kto wie. To niewidoczny problem, schowany gdzieś za linią horyzontu. Tymczasem warto się zastanowić, dlaczego podczas wakacji nad morzem, coraz częściej jemy nafaszerowanego antybiotykami łososia z norweskich farm czy pangę, żyjącą w ścieku jakim jest delta Mekongu. Otóż w związku niedostatkiem rodzimych gatunków, konsumenci w Europie zmuszani są do jedzenia importowanych ryb gorszej jakości, transportowanych w chłodniach przez tysiące kilometrów”, mówi Magdalena Figura, koordynatorka kampanii „Morza i Oceany” w polskim Greenpeace.

Nadzieją na zmianę tego stanu rzeczy jest trwająca właśnie w Brukseli reforma Wspólnej Polityki Rybołówstwa (WPRyb). Niestety rządy państw członkowskich UE nie wykazują chęci do wprowadzenia zmian, a czas ucieka. Główne postulaty ekologów i naukowców to: odbudowa stad, wyeliminowanie destrukcyjnych techniki połowowych (np. trałowanie denne – ciągnięte po dnie, obciążone sieci niszczą wszystko co napotkają na swojej drodze), redukcja flot, przeznaczenie większej niż obecnie części subsydiów dla małych rybaków przybrzeżnych zamiast dla wielkich korporacji rybackich jak to ma miejsce teraz, promowanie narzędzi połowowych, które minimalizują łapanie niechcianych gatunków, tworzenie obszarów chronionych. 

„Taka reforma odbywa się tylko raz na dziesięć lat. To jest właśnie ten moment kiedy politycy powinni pokazać, że są warci naszych głosów i naprawdę potrafią rozwiązywać problemy. Za następne dziesięć lat może być już po prostu za późno. Apelujemy do ministra Kazimierza Plocke, szefa Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwa Rolnictwa, aby w trakcie dalszych prac nad WPRyb zachował się odpowiedzialnie i poparł postulaty Greenpeace. Polska już zredukowała znacznie swoją flotę, czas by podobnie postąpiły kraje takie jak Francja czy Hiszpania, które w ogromnym stopniu są odpowiedzialne za ten kryzys”, dodaje Figura.   

Przypisy:
[1] Przetrzebienie stad ryb do poziomu, który uniemożliwia im przetrwanie.

Tematy
<input type="hidden" name="ctl00$hidDomainsEnabledForGoogleAnalytics" id="ctl00_hidDomainsEnabledForGoogleAnalytics" /