Handel seksem i rybami

Informacja prasowa - 17 października, 2006
Rybołówstwo i prostytucja to być może dwa najstarsze zawody świata. Jednak ich połączenie tworzy zjawisko nowe dla wysp Pacyfiku. Relacja z Kiribati niemieckiego dziennikarza Bena Bohane.

Linda, lat 21, jest prostytutką, która w dzień i w nocy odwiedza kutry rybackie w zatoce Tarawa. Na Kiribati notorycznie łamane są mniędzynarodowe konwencje, ponieważ większość prostytutek ma po 14, 15 lat.

"Linda" wraca z Tajwańskiego statku rybackiego gdzie pracowała jako prostytutka.

Linda, lat 21, jest prostytutką, która w dzień i w nocy odwiedza kutry rybackie w zatoce Tarawa. Na Kiribati notorycznie łamane są mniędzynarodowe konwencje, ponieważ większość prostytutek ma po 14, 15 lat.

"Linda" wraca z Tajwańskiego statku rybackiego gdzie pracowała jako prostytutka.

Na pokładzie tajwańskiego kutra rybackiego kipi życie. Na statku zakotwiczonym parę kilometrów od Tarawa na Kiribati, tony tuńczyka wyciągane są z chłodzonych ładowni na skwierczący w upale górny pokład, gdzie czekają na przeładunek. Dźwięk gwizdków. Sieci pełne połyskujących ryb podnoszą się i spadają na pokład statku bazy, który zawiezie ładunek do wytwórni konserw na Tajwanie czy w Papui-Nowej Gwinei.

Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że między dwoma kołyszącymi się na wodzie statkami odbywa się zgoła inny "przeładunek". Młodziutka dziewczyna energicznie zsuwa się po grubych linach ze statku bazy na jeden z kutrów rybackich. To trudna sztuka utrzymać równowagę dwadzieścia metrów nad powierzchnią wody. Dziewczyna wygląda przez chwilę jak akrobatka chodząca po linie. Rzuca uśmiech komuś z tajwańskiej załogi, jak kot skacze na pokład i znika w najbliższej kajucie. Na Kiribati ta dziewczyna nazywana jest "korakorea" - dziewczyna, która dotrzymuje towarzystwa rybakom.

 

Gdzie ten romantyzm?

Na Pacyfiku widok ślicznych dziewcząt, płynących do obcych statków, by oferować swoje wdzięki niestrudzonym marynarzom nie jest niczym nowym. To niemal standard w opisach historii Pacyfiku. Europejscy żeglarze chętnie zarzucali kotwicę w takich miejscach, jak np. Tahiti, wiedząc, że po długich, samotnych miesiącach na morzu zostaną tam "ciepło przyjęci". To miejscowe kobiety przyczyniły się do buntu na Bounty, ale jeszcze bardziej do pojawienia się w Europie romantycznej wizji wysp Pacyfiku, które wydają się nam niemal rajem.

Choć zwyczaj wciąż trwa, niewiele w nim romantyzmu, a dużo więcej niebezpieczeństw. Rozprzestrzenianie się AIDS i społeczno-psychologiczne skutki dla dziewcząt parających się prostytucją, (wśród których są nawet dwunastolatki!!!) przypominają o ciemnej stronie przemysłu rybnego, na którą rzadko zwraca się uwagę przy otwieraniu puszki tuńczyka.

W rzeczywistości, mamy do czynienia ze wzrostem społecznych skutków drapieżnego rybołówstwa, osiągającego szacunkową wartość 2.7 miliarda USD rocznie. Ponad połowa światowego tuńczyka, czyli około 2 miliony ton rocznie, pochodzi z Pacyfiku.

Czemu świat łowi ryby w Pacyfiku?

W Pacyfiku znajdują się ostatnie wielkie zasoby ryb na świecie. Wody innych oceanów zostały w ostatnich dekadach znacząco przetrzebione. Unia Europejska, po przyjęciu moratorium na połów dorsza na Atlantyku, którego skutkiem było wysłanie dużej części europejskiej floty do suchych doków, podpisała ostatnio kilka porozumień dwustronnych z państwami wysp Pacyfiku, które umożliwiają statkom UE połowy na ich wodach.

Europa większość swojego tuńczyka łowi właśnie na Pacyfiku. Na przykład w Niemczech, połowa całego sprzedawanego tuńczyka pochodzi z Kiribati. Flota UE dołączyła więc do statków z: Chin, Tajwanu, Japonii, Rosji, Ameryki, Filipin, Indonezji, Tajlandii i in., które zapuszczają się daleko w te regiony, by na skalę przemysłową, często poza jakąkolwiek kontrolą, odławiać całe ławice ryb.

Dziewczęta korakorea

Jak w większości miejsc na świecie, prostytucja nie jest na Kiribati zjawiskiem nowym. Termin "korakorea" powstał tu na określenie miejscowych dziewcząt, które wchodziły na pokład koreańskich statków rybackich. Teraz słowem tym powszechnie określa się dziewczęta, wchodzące na pokład statków z dowolnego kraju.

Wiele dziewcząt skłania do prostytucji bieda, szansa na zdobycie pieniędzy, ubrań, ryb dla rodziny. Niektóre zmuszane są do tego w domu. Inne twierdzą, że zdobywają w ten sposób "pieniądze na drinka" dla przyjaciół, a poza tym zagraniczni rybacy traktują je lepiej niż miejscowi mężczyźni.

Prawo w Kiribati nie zabrania uprawiania prostytucji. Zostało to ostatnio nagłośnione, kiedy osiemdziesiąt dziewcząt przyprowadzonych zostało przed oblicze miejscowego sądu, a ten zwolnił je do domu. Istnieje jednak obawa, że na Kiribati łamie się konwencje międzynarodowe dotyczące ochrony praw dziecka, jako że wiele z tych dziewcząt ma zaledwie 14 czy 15 lat. UNICEF jest w trakcie przygotowywania raportu dotyczącego prostytucji nieletnich w kilku krajach Pacyfiku, w tym także na Kiribati.

Kathy

Jedna z dziewcząt - Kathy, mówi, że w tym biznesie spotkać można już dwunastolatki.

"Znam jedną dwunastolatkę, którą ciotka zabrała na statek. Potem dziewczyna zniknęła. Jej rodzina bardzo się niepokoi, bo dziewczyna nie wraca od czterech miesięcy".

Kathy to ładna dziewczyna, ma 21 lat i mieszka z ojcem, bezrobotnym pracownikiem rządowym, w zatłoczonej dzielnicy, koło portu Betio na południu Tarawy. Mówi, że w seksualny proceder zaangażowanych jest dużo miejscowych dziewcząt, a każda z nich ma inną motywację.

"To zależy. Niektóre dziewczyny naprawdę potrzebują pieniędzy, żeby pomóc rodzinie. Inne chcą zarobić na drinka dla siebie i znajomych, kiedy wychodzą do baru".

Kathy mówi, że mimo sankcji ze strony miejscowych władz, dziewczyny nie boją się, że złapie je policja, bo "popiera je rodzina".

Postawy i wyciąganie wniosków z historii

To właśnie sprawia, że prostytucja na Kiribati i innych wyspach Pacyfiku jest problemem złożonym. W wielu kulturach tego regionu to "nic wielkiego". Seks, obyczaje, rybołówstwo przenikają się nawzajem. Wielu wyspiarzy w ogóle nie postrzega takiej "wymiany" jako prostytucji. Rybołówstwo i seks długo były częścią tradycji, która wcale nie musiała być czymś złym, ponieważ w obrębie społeczności dzielono się wszystkim, a odległe wyspy potrzebowały "świeżej krwi", by utrzymać plemiona w sile. Zrytualizowana wymiana, także kobiet i ryb, utrzymywała też pokój między sąsiadami. 

Na Kiribati, jak wskazuje niedawno wydany dokument UNICEF, prostytucja nie jest nowa.

W 1826 roku prostytutki nazywano Nikiranroro, co znaczy "te, które utraciły dziewictwo" lub "uciekły z kochankiem". Za wzrost prostytucji na wyspach krytykowano i winiono wielorybników, także za to, że po ich pobycie na wyspach odnotowywano wzrost ilości chorób wenerycznych.

Współczesność

Mere, przewodnicząca Narodowej Rady Kobiet na Kiribati, potwierdza złożoną naturę problemu korakorea. Twierdzi, że młode dziewczyny powinny być w szkole, a ich rodzice czy opiekunowie powinni lepiej się nimi zajmować.

"Jest to problem, ponieważ to sprzeczne z naszą kulturą i tradycją. Dawniej, 14-to czy 15-to letnie dziewczęta siedziały i pracowały w domu, co zabezpieczało ich przyszłość jako kobiety i nie miały swobody nocnego wychodzenia z domu. Teraz jednak Kiribati znajduje się na fali globalizacji, a sprawa korakorea… cóż, mamy to co mamy." 

Nowoczesność, gospodarka pieniężna i zanik tradycji osłabiają przybrzeżne społeczności Pacyfiku. Legalny i nielegalny połów ryb przez zagraniczne statki, poza oczywistym wpływem na środowisko w postaci uszczuplenia zasobów ryb, stworzył cały wachlarz problemów społecznych. Mere wierzy w istnienie "niebezpiecznego łańcucha", w którym łączą się: nadużywanie alkoholu, agresja, przemoc seksualna i choroby, dotykające wiele narodów Pacyfiku.

Społeczności, w których dawniej ludzie wszystkim dzielili się ze sobą, odkrywają teraz, że dzielą je podziały na biednych i bogatych, a wirus HIV jest stale obecnym zagrożeniem. Klinika leczenia AIDS w Tarawa General Hospital na Kiribati ma 43 potwierdzone przypadki zachorowania na AIDS, w tym 26 śmiertelnych.   

"Niemal wszystkie przypadki AIDS są u nas związane z przemysłem rybackim." - mówi jedna z pielęgniarek przeprowadzających badania próbek krwi - "Pochodzą one zarówno od zagranicznych rybaków, jak i naszych własnych marynarzy, którzy wracają do domu".

Potrzeba regulacji prawnych

David Yee Ting, sekretarz ds. Rybołówstwa Kiribati, twierdzi, że rząd bliski jest opanowania sytuacji: "Nasz nowy Komisarz Policji zajmuje się wprowadzaniem przepisów, które dziewczynom oraz tym, którzy im pomagają, uniemożliwią wchodzenie na statki." 

Potwierdza też, że w 2003 roku sytuacja uległa takiemu pogorszeniu, że Kiribati zabroniło wchodzenia do swoich portów wszystkim koreańskim statkom rybackim po tym, jak w Korean Herald pojawiły się doniesienia, że od trzydziestu do pięćdziesięciu dziewcząt, w większości nieletnich, oferuje swoje usługi koreańskim rybakom.

Zapytany, czy nie myśli, że Kiribati pozbawiane jest też bardzo cennego kapitału, w postaci zasobów rybnych, Ting mówi: "To ciężka sprawa, ale istotnie moglibyśmy mieć większe zyski. Mamy jednak tylko jedną łódź patrolową i niewielu wyszkolonych oficerów, którzy mogliby stacjonować na statkach i nadzorować połowy."

"Wierzę jednak, że kiedy państwa Pacyfiku połączą swoje siły w takich organizacjach, jak FFA (Forum Fisheries Authority, na Wyspach Salomona) i WCPFC (Western and Central Pacific Fisheries Commision, na Wyspach Marshalla), będziemy dysponować większą siłą, by lepiej zarządzać naszymi zasobami morskimi."        

Ting nie martwi się niedawną umową, podpisaną między Unią Europejską i Kiribati, wierząc, że UE pomoże w rozwijaniu miejscowego przemysłu, oferując szkolenia i więcej miejsc pracy.

Inni obserwatorzy nie są tak optymistyczni:

"Nie uważam, że statki z krajów odległych o 5000 mil stąd, powinny łowić u nas. Dlaczego łowią ryby tutaj? Bo już przetrzebili swój region a teraz przychodzą tutaj, zrobić to samo." - mówi kapitan David Lucas.

Menadżer Solander Pacific Fiji stwierdza otwarcie:

"Mamy na Kiribati kutry rybackie z Unii Europejskiej. Czemu muszą być akurat tutaj? Co zrobili u siebie? Kto będzie następny?"

<script type="text