Linda, lat 21, jest prostytutką, która w dzień i w nocy odwiedza kutry rybackie w zatoce Tarawa. Na Kiribati notorycznie łamane są mniędzynarodowe konwencje, ponieważ większość prostytutek ma po 14, 15 lat.
"Linda" wraca z Tajwańskiego statku rybackiego gdzie pracowała jako prostytutka.
Linda, lat 21, jest prostytutką, która w dzień i w nocy odwiedza kutry rybackie w zatoce Tarawa. Na Kiribati notorycznie łamane są mniędzynarodowe konwencje, ponieważ większość prostytutek ma po 14, 15 lat.
"Linda" wraca z Tajwańskiego statku rybackiego gdzie pracowała jako prostytutka.
Na pokładzie tajwańskiego kutra rybackiego kipi życie. Na statku
zakotwiczonym parę kilometrów od Tarawa na Kiribati, tony tuńczyka
wyciągane są z chłodzonych ładowni na skwierczący w upale górny
pokład, gdzie czekają na przeładunek. Dźwięk gwizdków. Sieci pełne
połyskujących ryb podnoszą się i spadają na pokład statku bazy,
który zawiezie ładunek do wytwórni konserw na Tajwanie czy w
Papui-Nowej Gwinei.
Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że między dwoma
kołyszącymi się na wodzie statkami odbywa się zgoła inny
"przeładunek". Młodziutka dziewczyna energicznie zsuwa się po
grubych linach ze statku bazy na jeden z kutrów rybackich. To
trudna sztuka utrzymać równowagę dwadzieścia metrów nad
powierzchnią wody. Dziewczyna wygląda przez chwilę jak akrobatka
chodząca po linie. Rzuca uśmiech komuś z tajwańskiej załogi, jak
kot skacze na pokład i znika w najbliższej kajucie. Na Kiribati ta
dziewczyna nazywana jest "korakorea" - dziewczyna, która dotrzymuje
towarzystwa rybakom.
Gdzie ten romantyzm?
Na Pacyfiku widok ślicznych dziewcząt, płynących do obcych
statków, by oferować swoje wdzięki niestrudzonym marynarzom nie
jest niczym nowym. To niemal standard w opisach historii Pacyfiku.
Europejscy żeglarze chętnie zarzucali kotwicę w takich miejscach,
jak np. Tahiti, wiedząc, że po długich, samotnych miesiącach na
morzu zostaną tam "ciepło przyjęci". To miejscowe kobiety
przyczyniły się do buntu na Bounty, ale jeszcze bardziej do
pojawienia się w Europie romantycznej wizji wysp Pacyfiku, które
wydają się nam niemal rajem.
Choć zwyczaj wciąż trwa, niewiele w nim romantyzmu, a dużo
więcej niebezpieczeństw. Rozprzestrzenianie się AIDS i
społeczno-psychologiczne skutki dla dziewcząt parających się
prostytucją, (wśród których są nawet dwunastolatki!!!) przypominają
o ciemnej stronie przemysłu rybnego, na którą rzadko zwraca się
uwagę przy otwieraniu puszki tuńczyka.
W rzeczywistości, mamy do czynienia ze wzrostem społecznych
skutków drapieżnego rybołówstwa, osiągającego szacunkową wartość
2.7 miliarda USD rocznie. Ponad połowa światowego tuńczyka, czyli
około 2 miliony ton rocznie, pochodzi z Pacyfiku.
Czemu świat łowi ryby w Pacyfiku?
W Pacyfiku znajdują się ostatnie wielkie zasoby ryb na świecie.
Wody innych oceanów zostały w ostatnich dekadach znacząco
przetrzebione. Unia Europejska, po przyjęciu moratorium na połów
dorsza na Atlantyku, którego skutkiem było wysłanie dużej części
europejskiej floty do suchych doków, podpisała ostatnio kilka
porozumień dwustronnych z państwami wysp Pacyfiku, które
umożliwiają statkom UE połowy na ich wodach.
Europa większość swojego tuńczyka łowi właśnie na Pacyfiku. Na
przykład w Niemczech, połowa całego sprzedawanego tuńczyka pochodzi
z Kiribati. Flota UE dołączyła więc do statków z: Chin, Tajwanu,
Japonii, Rosji, Ameryki, Filipin, Indonezji, Tajlandii i in., które
zapuszczają się daleko w te regiony, by na skalę przemysłową,
często poza jakąkolwiek kontrolą, odławiać całe ławice ryb.
Dziewczęta korakorea
Jak w większości miejsc na świecie, prostytucja nie jest na
Kiribati zjawiskiem nowym. Termin "korakorea" powstał tu na
określenie miejscowych dziewcząt, które wchodziły na pokład
koreańskich statków rybackich. Teraz słowem tym powszechnie określa
się dziewczęta, wchodzące na pokład statków z dowolnego kraju.
Wiele dziewcząt skłania do prostytucji bieda, szansa na zdobycie
pieniędzy, ubrań, ryb dla rodziny. Niektóre zmuszane są do tego w
domu. Inne twierdzą, że zdobywają w ten sposób "pieniądze na
drinka" dla przyjaciół, a poza tym zagraniczni rybacy traktują je
lepiej niż miejscowi mężczyźni.
Prawo w Kiribati nie zabrania uprawiania prostytucji. Zostało to
ostatnio nagłośnione, kiedy osiemdziesiąt dziewcząt
przyprowadzonych zostało przed oblicze miejscowego sądu, a ten
zwolnił je do domu. Istnieje jednak obawa, że na Kiribati łamie się
konwencje międzynarodowe dotyczące ochrony praw dziecka, jako że
wiele z tych dziewcząt ma zaledwie 14 czy 15 lat. UNICEF jest w
trakcie przygotowywania raportu dotyczącego prostytucji nieletnich
w kilku krajach Pacyfiku, w tym także na Kiribati.
Kathy
Jedna z dziewcząt - Kathy, mówi, że w tym biznesie spotkać można
już dwunastolatki.
"Znam jedną dwunastolatkę, którą ciotka zabrała na statek. Potem
dziewczyna zniknęła. Jej rodzina bardzo się niepokoi, bo dziewczyna
nie wraca od czterech miesięcy".
Kathy to ładna dziewczyna, ma 21 lat i mieszka z ojcem,
bezrobotnym pracownikiem rządowym, w zatłoczonej dzielnicy, koło
portu Betio na południu Tarawy. Mówi, że w seksualny proceder
zaangażowanych jest dużo miejscowych dziewcząt, a każda z nich ma
inną motywację.
"To zależy. Niektóre dziewczyny naprawdę potrzebują pieniędzy,
żeby pomóc rodzinie. Inne chcą zarobić na drinka dla siebie i
znajomych, kiedy wychodzą do baru".
Kathy mówi, że mimo sankcji ze strony miejscowych władz,
dziewczyny nie boją się, że złapie je policja, bo "popiera je
rodzina".
Postawy i wyciąganie wniosków z historii
To właśnie sprawia, że prostytucja na Kiribati i innych wyspach
Pacyfiku jest problemem złożonym. W wielu kulturach tego regionu to
"nic wielkiego". Seks, obyczaje, rybołówstwo przenikają się
nawzajem. Wielu wyspiarzy w ogóle nie postrzega takiej "wymiany"
jako prostytucji. Rybołówstwo i seks długo były częścią tradycji,
która wcale nie musiała być czymś złym, ponieważ w obrębie
społeczności dzielono się wszystkim, a odległe wyspy potrzebowały
"świeżej krwi", by utrzymać plemiona w sile. Zrytualizowana
wymiana, także kobiet i ryb, utrzymywała też pokój między
sąsiadami.
Na Kiribati, jak wskazuje niedawno wydany dokument UNICEF,
prostytucja nie jest nowa.
W 1826 roku prostytutki nazywano Nikiranroro, co znaczy "te,
które utraciły dziewictwo" lub "uciekły z kochankiem". Za wzrost
prostytucji na wyspach krytykowano i winiono wielorybników, także
za to, że po ich pobycie na wyspach odnotowywano wzrost ilości
chorób wenerycznych.
Współczesność
Mere, przewodnicząca Narodowej Rady Kobiet na Kiribati,
potwierdza złożoną naturę problemu korakorea. Twierdzi, że młode
dziewczyny powinny być w szkole, a ich rodzice czy opiekunowie
powinni lepiej się nimi zajmować.
"Jest to problem, ponieważ to sprzeczne z naszą kulturą i
tradycją. Dawniej, 14-to czy 15-to letnie dziewczęta siedziały i
pracowały w domu, co zabezpieczało ich przyszłość jako kobiety i
nie miały swobody nocnego wychodzenia z domu. Teraz jednak Kiribati
znajduje się na fali globalizacji, a sprawa korakorea… cóż, mamy to
co mamy."
Nowoczesność, gospodarka pieniężna i zanik tradycji osłabiają
przybrzeżne społeczności Pacyfiku. Legalny i nielegalny połów ryb
przez zagraniczne statki, poza oczywistym wpływem na środowisko w
postaci uszczuplenia zasobów ryb, stworzył cały wachlarz problemów
społecznych. Mere wierzy w istnienie "niebezpiecznego łańcucha", w
którym łączą się: nadużywanie alkoholu, agresja, przemoc seksualna
i choroby, dotykające wiele narodów Pacyfiku.
Społeczności, w których dawniej ludzie wszystkim dzielili się ze
sobą, odkrywają teraz, że dzielą je podziały na biednych i
bogatych, a wirus HIV jest stale obecnym zagrożeniem. Klinika
leczenia AIDS w Tarawa General Hospital na Kiribati ma 43
potwierdzone przypadki zachorowania na AIDS, w tym 26
śmiertelnych.
"Niemal wszystkie przypadki AIDS są u nas związane z przemysłem
rybackim." - mówi jedna z pielęgniarek przeprowadzających badania
próbek krwi - "Pochodzą one zarówno od zagranicznych rybaków, jak i
naszych własnych marynarzy, którzy wracają do domu".
Potrzeba regulacji prawnych
David Yee Ting, sekretarz ds. Rybołówstwa Kiribati, twierdzi, że
rząd bliski jest opanowania sytuacji: "Nasz nowy Komisarz Policji
zajmuje się wprowadzaniem przepisów, które dziewczynom oraz tym,
którzy im pomagają, uniemożliwią wchodzenie na statki."
Potwierdza też, że w 2003 roku sytuacja uległa takiemu
pogorszeniu, że Kiribati zabroniło wchodzenia do swoich portów
wszystkim koreańskim statkom rybackim po tym, jak w Korean Herald
pojawiły się doniesienia, że od trzydziestu do pięćdziesięciu
dziewcząt, w większości nieletnich, oferuje swoje usługi koreańskim
rybakom.
Zapytany, czy nie myśli, że Kiribati pozbawiane jest też bardzo
cennego kapitału, w postaci zasobów rybnych, Ting mówi: "To ciężka
sprawa, ale istotnie moglibyśmy mieć większe zyski. Mamy jednak
tylko jedną łódź patrolową i niewielu wyszkolonych oficerów, którzy
mogliby stacjonować na statkach i nadzorować połowy."
"Wierzę jednak, że kiedy państwa Pacyfiku połączą swoje siły w
takich organizacjach, jak FFA (Forum Fisheries Authority, na
Wyspach Salomona) i WCPFC (Western and Central Pacific Fisheries
Commision, na Wyspach Marshalla), będziemy dysponować większą siłą,
by lepiej zarządzać naszymi zasobami morskimi."
Ting nie martwi się niedawną umową, podpisaną między Unią
Europejską i Kiribati, wierząc, że UE pomoże w rozwijaniu
miejscowego przemysłu, oferując szkolenia i więcej miejsc
pracy.
Inni obserwatorzy nie są tak optymistyczni:
"Nie uważam, że statki z krajów odległych o 5000 mil stąd,
powinny łowić u nas. Dlaczego łowią ryby tutaj? Bo już przetrzebili
swój region a teraz przychodzą tutaj, zrobić to samo." - mówi
kapitan David Lucas.
Menadżer Solander Pacific Fiji stwierdza otwarcie:
"Mamy na Kiribati kutry rybackie z Unii Europejskiej. Czemu
muszą być akurat tutaj? Co zrobili u siebie? Kto będzie
następny?"