Ministrowie uznali, że emisje muszą być ograniczone o 30%
zarówno w Unii, jak i innych krajach rozwiniętych, aby nie dopuścić
do przekroczenia 2 °C ocieplenia w skali globalnej. Zarekomendowali
jednocześnie, aby UE natychmiast zobowiązała się do redukcji
własnych emisji o 20% do 2020.
"Z radością przyjęliśmy 30% cel redukcji dla Unii i krajów
rozwiniętych. Ministrowie wysłuchali naukowców i zrobili duży krok
na drodze do ratowania klimatu. To jednak postęp czysto
teoretyczny. Ministrowie zaproponowali, aby cel ten nie był
wiążący, dopóki inne kraje uprzemysłowione nie zobowiążą się do
tego samego i przyjęli dla UE jedynie 20% redukcji, równocześnie
przyznając, że to za mało i że niezbędna jest redukcja o 30%. To
przedziwna niekonsekwencja." - powiedziała Mahi Sideridou,
koordynatorka kampanii w Brukseli.
Do takiego stanowiska przyczyniła się m.in. Polska, która
próbowała zmniejszyć zobowiązania redukcji nawet o połowę. Jednak
przyjęty tekst nie uwzględnia na szczęście wielu innych propozycji
Polski. Naszym negocjatorom nie udało się rozmyć tekstu przez
wprowadzenie zwrotu, że Unia "rozważa możliwość zobowiązania się".
Również wszystkie cele redukcji zostały precyzyjnie ustalone: kraje
uprzemysłowione - cel 30%, a nie 15-30%, jak chciała Polska, Unia
zaś 30% (cel warunkowy), nie "do 30%", a do przyjęcia zobowiązań ma
dojść natychmiast, a nie dopiero w 2009, jak proponowała
Polska.
Przypomnijmy, 30 stycznia dzięki zdobytemu przez Greenpeace
dokumentowi, PAP nagłośnił próby zablokowania przez Polskę
przyjęcia ambitnych celów klimatycznych, co określiliśmy jako
"sabotaż klimatyczny".
"Marcowy Szczyt będzie musiał zapełnić lukę miedzy tym, co Unia
musi zrobić, aby uchronić nas przed najgorszymi zmianami klimatu, a
tym do czego jest skłonna zobowiązać się już teraz. Liczymy na to,
że nasz premier poprze wraz z innymi przywódcami unijnymi
jednostronne przyjęcie celu redukcji emisji gazów cieplarnianych
przez Unię o 30% do 2020 roku." - powiedziała Magdalena Zowsik,
koordynatorka kampanii Greenpeace.