Po równo 100 dniach od zatrzymania statku Greenpeace i jego załogi przez rosyjskie służby specjalne Tomasz Dziemianczuk wrócił dziś do Polski. To koniec sprawy Arktycznej 30-tki, ale początek globalnej kampanii na rzecz ochrony Arktyki.

 

Po ponad 3 miesiącach pobytu w Rosji Tomasz Dziemianczuk powrócił w niedzielę do Polski. Dziemianczuk jest jednym z aktywistów Greenpeace zatrzymanych we wrześniu, po tym jak w ramach kampanii na rzecz ochrony Arktyki próbowali przeprowadzić pokojową akcję na platformie wiertniczej Gazpromu na Morzu Peczorskim.

Na lotnisku w Warszawie Dziemianczuk wydał krótkie oświadczenie, dziękując wszystkim za okazaną pomoc i wyrazy sympatii. Poprosił także dziennikarzy o kilka dni dla siebie, by mógł odpocząć i spotkać się z rodziną oraz zapowiedział, że na wszystkie pytania odpowie na konferencji prasowej.

„Na pewno nie zrezygnuję z działalności proekologicznej. Jako aktywny i świadomy obywatel mam zobowiązania wobec mojej planety, mojego kraju i mojego miasta. Te pierwsze zobowiązanie mogę wypełniać dzięki Greenpeace. Po powrocie do Gdańska zamierzam skupić się na działalności lokalnej. Będę nadal promować rower jako środek transportu i starać się o budowę kolejnych ścieżek rowerowych w Trójmieście. Cieszę się, że mogę wrócić do działalności kulturalnej i zawodowej na Uniwersytecie Gdańskim. Zamierzam też nadal szerzyć wiedzę o ekologii”, powiedział Dziemianczuk po powrocie do Polski.

W ramach trwającej od 3 miesięcy ogólnoświatowej kampanii na rzecz uwolnienia Arktycznej 30-tki odbyło się 860 akcji i protestów solidarnościowych w 46 krajach, w ponad 150 miastach na całym świecie. Apel o ich uwolnienie wysłało do rosyjskich ambasad 2,6 mln ludzi. Wsparcia udzielili również laureaci Pokojowej Nagrody Nobla, w tym Lech Wałęsa, liczni politycy i artyści.

„Ogromnie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w szczęśliwym zakończeniu tej historii – przede wszystkim prawie 3 milionom ludzi, którzy podpisali apel o uwolnienie Arktycznej 30-tki oraz dziennikarzom, którzy przez 3 miesiące relacjonowali tę sprawę. Nasi przyjaciele są już wolni i bezpieczni, ale przypominam, że Arktyce wciąż grozi ogromne niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że Gazprom, nie mając odpowiednio przygotowanych procedur bezpieczeństwa, dosłownie przed kilkoma dniami rozpoczął tam wydobycie ropy. Naukowcy ostrzegają, że od tego dnia rozpoczęło się odliczanie czasu do katastrofy”, powiedziała Magdalena Figura, koordynatorka kampanii „Uratuj Arktykę” w polskim biurze Greenpeace.

Greenpeace zapowiada, że działania na rzecz ochrony Arktyki przed zakusami korporacji paliwowych, takich jak Shell i Gazprom, będą kontynuowane. Ostatecznym celem ekologów jest utworzenie na tych terenach rezerwatu przyrody – miejsca objętego zakazem komercyjnej działalności, w tym wydobycia zasobów i przemysłowego rybołówstwa. Pod apelem do ONZ w tej sprawie podpisało się już prawie  5 mln ludzi z całego świata. Podobną ochroną od lat objęte są tereny wokół bieguna południowego.

Niejasny jest dalszy los statku Greenpeace, który pozostaje w Murmańsku pod kontrolą władz rosyjskich, mimo wyroku Międzynarodowego Trybunału ds. Prawa Morza nakazującego zwolnienie jednostki.