Akcja ma na celu zwrócenie uwagi na kłusownictwo i uniemożliwienie dalszych niszczących połowów, a tym samym wsparcie dla tych rybaków, którzy łowią odpowiedzialnie i ponoszą straty z powodu nielegalnego trałowania.
„Rabunkowe połowy, wyrzucanie za burtę niechcianych ryb i dewastacja siedlisk są zabójstwem dla ekosystemu, zwłaszcza w przypadku Morza Bałtyckiego, które podobnie jak Wielka Rafa Koralowa i Wyspy Galapagos, otrzymało status szczególnie wrażliwego obszaru morskiego”. – mówi Magdalena Figura, koordynatorka kampanii Morza i Oceany. „Brak odpowiedzialności wśród niektórych rybaków, którzy przedkładają szybki zysk nad zrównoważone połowy, prowadzi do spustoszeń w środowisku morskim i nie daje stadom szans na odbudowę.” – dodaje Figura.
Z informacji, jakie posiada Greenpeace, wynika, że mimo zakazu, w strefie wyłączonej z trałowania dennego prowadzone są takie połowy. Łowi się głównie drobne ryby z rodziny dobijakowatych z przeznaczeniem na paszę m.in. dla zwierząt futerkowych. Na ryby te nie ma kwot połowowych – oznacza to, że można je łowić bez ograniczeń; ponieważ gatunkami tymi żywi się dorsz, trałowanie paszowe pozbawia go pokarmu. Ma ono wyjątkowo negatywny wpływ nie tylko na stan dorsza, ale i innych gatunków takich jak szprot czy śledź.
„Nasza przyszłość jest zagrożona. Jak trał schodzi blisko brzegu, łapie wszystko, co spotka na swojej drodze i niszczy dno. Niszczy też nasze sieci” – mówią rybacy z Dźwirzyna. „Jak się wyłowi te małe ryby, to już w ogóle dorsz nie będzie miał co jeść. Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy mieli co łowić. Strefa wolna od trałowania powinna wynosić nie 3, a przynajmniej 6 mil morskich.” – dodają.