Przygotowywany od wielu miesięcy projekt ustawy o rynku mocy 6 lipca trafił do Sejmu. Założenia ustawy komentuje Anna Ogniewska z Greenpeace Polska.

Mechanizm rynku mocy jest prezentowany jako panaceum na wszelkie bolączki polskiego systemu energetycznego – ma rozwiązać problem możliwych niedoborów energii elektrycznej oraz zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne kraju. W rzeczywistości jest tylko (i aż!) kolejną formą dotacji do przestarzałego systemu energetycznego bazującego na niekonkurencyjnym polskim węglu.

Projekt ustawy o rynku mocy nakłada na końcowych odbiorców energii dodatkowe opłaty, tzw. opłaty mocowe, które będą oni ponosić na rzecz spółek energetycznych. W zamian jednostki wytwarzające energię, znajdujące się w rękach tych spółek, będą musiały pozostawać w gotowości do dostarczenia mocy do systemu wtedy, gdy będzie ona potrzebna – opłata mocowa miałaby więc być przeznaczona na modernizację istniejących i budowę nowych mocy. Jednak zdaniem wielu ekspertów posłuży ona przede wszystkim do modernizacji istniejących, starych elektrowni węglowych. Rozwiązanie zaproponowane przez rząd nie doprowadzi do systemowej zmiany, ani nie wpłynie znacząco na poprawę jakości dostaw energii. Ponadto idzie w przeciwnym kierunku niż dyskutowane właśnie zmiany w prawie unijnym, stawiające na ograniczanie zużycia energii i energetykę odnawialną. Będzie za to słono kosztować.

Na rynek mocy złożymy się się wszyscy. W najbliższych latach mechanizm ten będzie kosztować polską gospodarkę prawie 27 mld złotych. Gospodarstwa domowe zapłacą rocznie ok. 1 mld złotych netto (w sumie ok. 6,9 mld zł netto), co w skali roku oznacza podwyżkę rachunku dla przeciętnego gospodarstwa domowego aż o ok. 82 zł. Nowa zrzutka na energetykę obejmie także polskie przedsiębiorstwa, które łącznie wyłożą prawie 15 mld zł netto (czyli ponad 2 mld zł rocznie), co z pewnością odbije się na poziomie ich konkurencyjności. Mniejsze koszty rocznie ponosić będzie przemysł i samorządy terytorialne.

Zamiast inwestować w obniżanie zużycia, magazynowanie energii i źródła odnawialne, polski rząd chce, by Polacy ze swoich kieszeni coraz więcej dopłacali do dużych elektrowni węglowych. Rynek mocy, który szykuje polski rząd, to kolejna opłata za nic. Jej prawdziwy cel to łatanie dziur w kieszeniach spółek energetycznych i betonowanie obecnego systemu energetycznego opartego na węglu. Systemu, którego kształt nie zagwarantuje bezpieczeństwa energetycznego (patrz: ograniczenie dostaw w 2015 roku), nie poprawi jakości dostaw, ani nie doprowadzi do powstania nowych miejsc pracy. Za to jego koszty obciążą nas wszystkich.