Pożar, który wybuchł na terenie konferencji klimatycznej ONZ, był symbolicznym podsumowaniem rozczarowującego szczytu COP30. Zdarzenie przywodziło na myśl płonącą planetę, ale nie skłoniło negocjatorów do bardziej zdecydowanych ruchów na rzecz ochrony klimatu. Jednym z nomen omen najgorętszych tematów rozmów była potrzeba redukcji emisji metanu.
Więcej lobbystów paliwowych, zero konkretów — szczyt klimatyczny COP30 w Brazylii skończył się wielkim rozczarowaniem. Mimo tego, że ponad 80 państw (wśród nich nie było niestety polskiego rządu) domagało się wyznaczenia harmonogramu odejścia od paliw kopalnych, w końcowej deklaracji ta fraza się nawet nie pojawiła. O taki finał rozmów „zadbała” grupa 1600 lobbystów koncernów paliwowych — było ich aż o 12 procent więcej niż rok wcześniej.
W trakcie szczytu w Belem mocno wybrzmiała potrzeba redukcji metanu, czyli drugiego po dwutlenku węgla najbardziej szkodliwego gazu cieplarnianego. Wydany w trakcie szczytu w Brazylii raport UNEP — agendy ONZ ds. środowiska — wskazuje, że obecne polityki są dalece niewystarczające do osiągnięcia celu obniżenia emisji metanu o 30 proc. do 2030 roku względem roku 2020. Metan jest odpowiedzialny za około jedną trzecią ocieplenia obserwowanego w ostatnich latach. Jak to ujął jeden z ekspertów cytowany przez Guardiana, “o ile redukcja emisji dwutlenku węgla to maraton, to w przypadku metanu to sprint”. W perspektywie 20 lat jedna tona metanu jest aż 80 razy bardziej szkodliwa dla klimatu niż tona dwutlenku węgla.
O ile metan tradycyjnie kojarzy się z sektorem rolnictwa, to w Polsce problem emisji metanu w największym stopniu jest związany z wydobyciem węgla. Przyjęte w 2024 roku unijne rozporządzenie metanowe zakłada redukcję emisji metanu kopalnianego o 30% do 2030 roku. W tym roku w związku z nowym obowiązkiem raportowania emisji metanu do Unii Europejskiej Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach po raz pierwszy opublikował raport opisujący emisje metanu z polskich kopalń. Niestety, jak wskazuje opublikowana 20 listopada 2025 analiza organizacji ekologicznych, w tym Greenpeace, dane WUG są niekompletne, a raport wydaje się próbą zatuszowania problemu.


