Komentarz Joanny Flisowskiej, szefowej działu Klimat i Energia w Greenpeace.

Premier Mateusz Morawiecki podczas nocnej konferencji prasowej w Brukseli ogłosił, że rząd polski jest bliski porozumienia ze stroną czeską, dzięki czemu może dojść do wycofania wniosku o zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci nakazu natychmiastowego wstrzymania pracy odkrywki węgla brunatnego Turów. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) na wniosek Czechów, 21 maja br. nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac wydobywczych kopalni Turów. 

Porozumienie w tej sprawie to tylko tymczasowe ugaszenie ognia, ale nie prawdziwego źródła pożaru. Nie zmieni to jednak znacząco sytuacji w regionie oraz – niezależnie od przygotowania propozycji wdrożenia środków zaradczych – region dalej nie ma pomysłu na sprawiedliwą transformację. Ale przede wszystkim nie zostanie rozwiązany problem leżący u podstawy całej sytuacji, czyli brak daty odejścia Polski od węgla i brak planu transformacji energetycznej. 

Sytuacja w Turowie naocznie obnażyła marność polityki energetyczno-klimatycznej polskiego rządu. Dopiero widmo nagłych konsekwencji dla mieszkańców regionu – utraty źródła utrzymania z dnia na dzień – doprowadziły do podjęcia realnych działań na rzecz rozwiązania narastającego kryzysu. O tym, że strona czeska nie zgadza się na rozbudowę kopalni bez podjęcia szeregu działań mających choć częściowo ograniczyć wpływ kopalni na środowisko wiadomo było od dawna. Już w 2019 roku Czesi przedstawiali uwagi, a strona polska je notorycznie ignorowała aż do momentu decyzji TSUE o nałożeniu środka tymczasowego. Tuż przed złożeniem skargi do Polski przyjechał nawet minister spraw zagranicznych Czech by podjąć ostatnią próbę mediacji z polskim rządem. Został odesłany z kwitkiem, czego konsekwencją było skierowanie pozwu do TSUE ii decyzja o zastosowaniu środka tymczasowego. 

Tej kompromitującej sytuacji można było uniknąć. To kolejny przykład na nieudolność polskiej polityki energetycznej. Ostatnie lata to ciąg decyzji i działań błędnych, spóźnionych lub nieadekwatnych do sytuacji. Wyrzucone w błoto zostało niemal półtora miliarda złotych na Ostrołękę C, czyli tzw. “wieże Kaczyńskiego”, miliardy złotych są wydawane na dotowanie górnictwa, które mimo to przynosi wielomiliardowe straty, awarie Bełchatowa, wreszcie konflikt wokół Turowa, wszystko to to tylko nieliczne przykłady tego jak wygląda polski ład w energetyce w wykonaniu obecnego rządu.

Ostatni czas bardzo dobitnie pokazuje, że węgiel wcale nie jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego. Pilnie potrzebna jest zmiana systemu. Musimy odejść od modelu opartego o scentralizowane, wielkie jednostki wytwórcze spalające paliwa kopalne. W zamian potrzebujemy rozproszonego systemu energetycznego opartego o odnawialne źródła energii i inwestycji w efektywność energetyczną. Tylko taki, nowoczesny system może zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne ale też przede wszystkim bezpieczną przyszłość.  Kryzys klimatyczny nie poczeka ani nie da się z nim negocjować. Żebyśmy mieli szansę zatrzymać katastrofę klimatyczną i zapewnić sobie bezpieczną przyszłość Polska jak i pozostałe kraje rozwinięte musi odejść od spalania węgla najpóźniej do 2030 roku.