Kilka dni temu minister Ardanowski podpisał kolejną zgodę na odstąpienie od europejskiego zakazu stosowania szkodliwych dla owadów zapylających pestycydów z grupy neonikotynoidów [1]. – W tym roku Międzynarodowy Dzień Pszczoły, przypadający 20 maja, był szczególnie ponury. Minister Ardanowski nie ustaje w konsekwentnym działaniu na szkodę owadów zapylających, kluczowych dla naszego bezpieczeństwa żywnościowego – mówi Katarzyna Jagiełło z Greenpeace.
– Nigdy wcześniej w historii człowieka gatunki roślin i zwierząt nie wymierały tak szybko jak obecnie [2]. Ogromną częścią przerażającego scenariusza, jakim jest znikanie z powierzchni Ziemi całych gatunków, jest wymieranie owadów, w tym owadów zapylających. Co roku ich liczba na świecie zmniejsza się o 2.5 procent. W dużej mierze jest to spowodowane działalnością człowieka, a konkretnie sposobem w jaki produkujemy naszą żywność. Utrata siedlisk, monokultury i toksyczne pestycydy to jedne z głównych przyczyn. Stoimy w obliczu postępującego kryzysu ekologicznego. Odpowiedzią polskiego ministra rolnictwa na ten kryzys jest narastająca liczba szkodliwych dla zapylaczy działań – mówi Katarzyna Jagiełło.
Greenpeace przypomina listę negatywnych dla pszczół działań obecnego ministra:
- W lipcu 2018 roku minister Ardanowski, chwilę po zaprzysiężeniu, wydaje po raz pierwszy decyzję zezwalającą na stosowanie zakazanych w całej UE pestycydów. Kieruje się przy tym jedynie zdaniem wnioskodawców – producentów rzepaku. Nie czeka na (jak się później okazało) negatywną opinię ministra środowiska, nie chce dopuścić do postępowania organizacji przyrodniczych [3].
- Mimo wyroku sądu z kwietnia 2019 r., który stwierdza, że decyzje dotyczące stosowania szkodliwych pestycydów, nie powinny być podejmowane bez udziału strony społecznej [4], 15 maja br. Minister podpisuje analogiczną jak rok wcześniej decyzje – ponownie nie bierze pod uwagę zdania naukowców i nie zaprasza do konsultacji organizacji przyrodniczych.
- Przygotowana przez naukowców we współpracy z pszczelarzami Narodowa Strategia Ochrony Owadów Zapylających, trafia do ministerstwa z blisko 70 tysiącami podpisów poparcia. Minister ignoruje ten gotowy plan działania na rzecz pszczół i dzikich zapylaczy [5].
- W ciągu blisko roku swojego urzędowania minister spotkał się kilkanaście razy z przedstawicielami biznesu rzepakowego i producentami pestycydów i tylko jeden raz z pszczelarzami.
- Zamiast realnie działać na rzecz pszczół i pszczelarzy, minister wykonuje fasadowe działania. Na wniosek biznesmenów zajmujących się produkcją rzepaku, utworzył “Fundusz wspierania pszczelarstwa”, który faktycznie jest PR-owym narzędziem, o czym pisze sam przemysł rzepakowy [6]. Fundusz oczywiście nie będzie w stanie pokryć strat, jakie populacji owadów zapylających wyrządzają stosowane w rzepaku neonikotynoidy. Minister zgadza się więc na trucie pszczół w całej Polsce, uzgadniając z biznesmenami od rzepaku, że maleńki ułamek swoich zysków przekażą oni na “wsparcie pszczelarstwa” – kroplę w morzu potrzeb.
Przypisy:
[5] “Nasz rzepak”, nr 1 (48)/2018.