Z opublikowanej dziś analizy eksperckiej prof. dr. hab. inż. Jana Popczyka, pierwszego prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych, wynika, że budowa pierwszego tylko bloku elektrowni jądrowej ma kosztować 45 mld złotych. Jak wskazuje autor, program jądrowy ma obecnie już kilkanaście lat opóźnień w realizacji, choć nadal jest na etapie planowania. Jego zdaniem polska gospodarka mogłaby zyskać znacznie więcej dzięki inwestycjom w odnawialne źródła energii (OZE) i podnoszeniu efektywności energetycznej.
Prof. Popczyk w analizie „Elektrownie jądrowe w Polsce i ich alternatywa” [1] porównuje budowę pierwszego bloku elektrowni jądrowej z kompleksowym programem poprawy efektywności energetycznej i inwestycji w odnawialne źródła energii. Punktem wyjścia analizy jest sam koszt inwestycji, czyli 45 mld złotych, które wydamy na budowę pierwszego tylko bloku elektrowni jądrowej. Autor ekspertyzy pokazuje w jaki sposób, z korzyścią dla gospodarki i ludzi, moglibyśmy zainwestować tak duże pieniądze, uzyskując przy tym co najmniej półtora raza większy efekt energetyczny. Jego zdaniem wystarczyłoby wymienić oświetlenie na źródła LED we wszystkich polskich gospodarstwach domowych, przeprowadzić głęboką termomodernizację 250 tys. domów, a także zainwestować w małe i przydomowe źródła energii, takie jak elektrownie słoneczne czy biogazownie.
Energetyka jądrowa nie jest odpowiednia dla Polski. Po pierwsze wiążą się z nią coraz liczniejsze ryzyka rosnących kosztów i notorycznie przekraczanych terminów. Cały program jądrowy, opóźniony już o kilkanaście lat, może pochłonąć niebagatelną kwotę 160 miliardów złotych. Po drugie niesie ona ze sobą “kolonizację” polskiej elektroenergetyki, czyli udostępnienie wewnętrznego rynku energii zewnętrznym dostawcom bloków jądrowych, którzy z roku na rok tracą na rynku globalnym grunt pod nogami – powiedział prof. dr hab. inż. Jan Popczyk, pierwszy prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
Z analiz wynika, że produkcja energii z pierwszego bloku elektrowni jądrowej wynosiłaby rocznie 11 TWh. Z kolei realizacja alternatywnego projektu pozwala uzyskać aż 18 TWh energii, z których 15 TWh to negawaty, czyli redukcja zużycia energii, a 3 TWh to produkcja w mikroelektrowniach fotowoltaicznych (słonecznych) zintegrowanych z domami jednorodzinnymi oraz w mikrobiogazowniach i biogazowniach w gospodarstwach rolnych. Dodatkowo inwestycja alternatywna pozwoli uzyskać 3,5 TWh oszczędności energii cieplnej dzięki redukcji zużycia ciepła na cele grzewcze w domach jednorodzinnych oraz 1,9 TWh z produkcji ciepła w biogazowniach i mikrobiogazowniach gospodarstw rolnych.
Publikacja raportu trafia w sam środek emocjonalnych dyskusji dotyczących polityki energetycznej kraju. Są one mocno dyktowane kampanią wyborczą i chęcią przyciągnięcia elektoratu. Brakuje w nich rzetelnego rachunku zysków i strat dla całego społeczeństwa i gospodarki. Wyniki analiz eksperckich są jednoznaczne. Nie trzeba być przeciwnikiem atomu, by zrozumieć, że energetyka jądrowa jest najdroższym sposobem wytwarzania energii dla Polski. Wydaliśmy już 180 milionów złotych, a to dopiero etap przygotowania i promocji inwestycji. Zamiast budować zamki na piasku, lepiej przekierować środki na rozwój nowoczesnej energetyki opartej na OZE i efektywności energetycznej – powiedział Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska.
Greenpeace zwraca uwagę, że energia jądrowa jest obecnie najdroższą formą energii dla Polski. Wynegocjowany kontrakt różnicowy dla planowanej w Wielkiej Brytanii budowy elektrowni Hinkley Point C określa cenę hurtową energii jądrowej na poziomie 530 złotych za MWh. Tymczasem w krajach, które mocniej stawiają na rozwój energetyki odnawialnej, hurtowe ceny energii spadają. I tak na przykład w Niemczech cena 1 MWh wyniosła w 2015 roku 130 złotych, a w Danii – 96 złotych. Dodatkowo koszty rozwoju technologii odnawialnych na świecie cały czas spadają.