16 października 2020 r. nowy wiceminister środowiska Edward Siarka przedstawia podczas sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa doroczny raport z funkcjonowania przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. W dokumencie zatwierdzonym przez byłego już ministra Michała Wosia wyraźnie widać dwie rzeczy. Po pierwsze Lasy Państwowe dobrze zdają sobie sprawę z zagrożeń przed jakimi stoją lasy w dobie kryzysu ekologicznego i klimatycznego. Po drugie leśny koncern nie ma najmniejszego zamiaru zacząć słuchać ani głosu naukowców, ani organizacji pozarządowych, ani  społeczeństwa i podjąć działań niezbędnych z perspektywy tegoż kryzysu. 

Dokument powstaje co roku (w tym roku jest kilka miesięcy spóźniony) i w założeniu ma dać informację, jak radzi sobie przedsiębiorstwo, które zostało powołane do opieki nad jedną czwartą obszaru Polski, naszym wspólnym dobrem, którym są lasy. W założeniu, bo w praktyce dwudziestokilkustronnicowy tekst jest autopromocyjną wyliczanką. Dowiadujemy się z niej, jak dużą część Polski mają w założeniu pokrywać lasy w 2030 r., ale nie znajdziemy tam wyjaśnienia, czemu w ostatnich latach wzrost zalesienia stanął praktycznie w miejscu. Dowiadujemy się, że Leśne Gospodarstwa Węglowe pochłoną w ciągu 30 lat milion ton CO2 (czyli tyle, ile elektrownia Bełchatów emituje w dwa tygodnie), ale nikt nam nie wytłumaczy, czemu działania służące zwiększeniu proklimatycznej roli lasów prowadzone są na promilu ich powierzchni. Dowiadujemy się, że większość rezerwatów w Polsce znajduje się na terenach lasów, ale nie znajdziemy ani słowa o tym, jak wiele rezerwatów nie powstaje, mimo oczywistych walorów, ze względu na opór kierownictwa Lasów Państwowych, które woli te tereny eksploatować niż chronić.

Sami sobie baronowie leśni nie mają nic do zarzucenia. Problemem jest społeczeństwo, organizacje pozarządowe i “niektórzy naukowcy”, którzy – w rozumieniu autorów dokumentu – przeszkadzają koncernowi leśnemu w realizacji jego zadań. Oczekiwania społeczne wobec Lasów Państwowych są przedstawione jako “Infantylne, antyintelektualne i emocjonalne”. Tyle że prawdziwe antyintelektualne jest trwanie przy eksploatacyjnym podejściu do polskich lasów, w sytuacji, w której funkcje ochrony różnorodności biologicznej i klimatu stają się zdecydowanie ważniejsze od funkcji dostarczania metrów sześciennych drewna.

Zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i międzynarodowym coraz głośniej mówi się o konieczności zdecydowanie lepszej ochrony siedlisk naturalnych i – co z tego wynika –  wyłączenia znacznej ich części z użytkowania przez człowieka. Lasy Państwowe tymczasem twardo stoją na swoim stanowisku, jakoby prowadzona przez nich “zrównoważona gospodarka leśna”, która doprowadziła m.in. do dewastacji Puszczy Białowieskiej czy przekształcenia w plantację leśną Puszczy Piskiej, jest najlepszym i jedynym właściwym sposobem na ochronę polskich lasów.

W dokumencie przygotowanym na potrzeby sejmowej komisji czytamy, że efekty zmian klimatu, zwłaszcza wzrost średnich temperatur, coraz częstsze okresy suszy i gwałtowne zjawiska pogodowe, w bardzo istotny sposób wpływają na lasy. Wydłuża się okres wegetacyjny, zmienia się naturalny zasięg występowania różnych gatunków flory i fauny. Coraz częstsze są pożary lasów, a dla dominujących w kraju lasów iglastych ogień jest potencjalnie dużym zagrożeniem. Osłabione suszą drzewa są mniej odporne na choroby oraz ataki ze strony patogenów czy owadów, co prowadzi do ich obumierania. Jak czytamy w tekście Lasów Państwowych “o tak wieloczynnikowym zamieraniu lasów możemy mówić jako o zjawisku masowym”. W przygotowanym przez Lasy Państwowe dokumencie nie ma jednak słowa o tym, że to promowany przez dziesięciolecia model gospodarki leśnej, który przekształcił znaczną część polskich lasów w monokultury sosnowe i świerkowe, pozbawił te uprawy drzew możliwości samodzielnej adaptacji do postępujących zmian klimatu. Brakuje również informacji o tym, że naukowcy na całym świecie są zgodni co do tego, że największy potencjał adaptacji do nowych warunków klimatycznych mają lasy o jak największym stopniu naturalności. 

Zgodnie z dostępną wiedzą naukową, ochrona procesów naturalnych w starych lasach i wstrzymanie na ich terenie wycinki powinno być pierwszym krokiem podjętym w celu mitygacji skutków zmian klimatu. Tymczasem odpowiedzią Lasów Państwowych na trwający kryzys jest zintensyfikowanie cięć. Lasy Państwowe mówią o konieczności prowadzenia tak zwanych “cięć sanitarnych”, polegających m.in. na wycince i usuwaniu z lasu drzew martwych i zamierających. Od pierwszego października obowiązuje w Polsce ustawa, która pozwala leśnikom sprzedawać pozyskane w ten sposób drewno jako biomasę do spalania w domach i elektrowniach. Naukowcy oraz organizacje pozarządowe, starając się zatrzymać wprowadzenie szkodliwej ustawy, apelowali o zostawienie większej ilości martwych drzew w lasach. Pomogłoby to w przywróceniu naturalności tym polskim lasom, które  w dużym stopniu utraciły ją na skutek nieodpowiedzialnej gospodarki leśnej. Minister Woś pozostał głuchy na te apele – leśnicy  mogą spieniężyć skutki kryzysu klimatycznego, przy okazji go pogłębiając. 

Idealnym przykładem niekompetencji szefostwa Lasów Państwowych jest Puszcza Białowieska. Dokument przedstawiony przez leśników określa lasy Puszczy, które pozostają pod zarządem LP, jako “poligon” na którym organizacje pozarządowe i aktywiści “testują” możliwości “ataku”. Przemilczany pozostaje fakt, że wycinka z 2017 roku była nielegalna i doprowadziła do dewastacji Puszczy Białowieskiej. Mimo przegranej przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, decyzji UNESCO, mimo dziesiątek tysięcy Polek i Polaków opowiadających się za prawidłową ochroną Puszczy, baronowie leśni nie są w stanie przyznać się do błędu a wręcz chcą go powielać. Przygotowane przez Lasy Państwowe tzw. Aneksy do Planów Urządzania Lasu (negatywnie przyjęte m.in. przez UNESCO) powielają tylko schemat sprzed 3 lat gdzie priorytetem była wycinka. 

Postępujące wycinki w najstarszych, najcenniejszych lasach na terenie całego kraju budzą zrozumiały sprzeciw społeczeństwa, naukowców i organizacji pozarządowych. Ryk pił słychać od Puszczy Karpackiej na Pogórzu Przemyskim do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego nad Bałtykiem. Puszcza Białowieska, Bukowa, Augustowska, Piska – powoli tracimy nasze dziedzictwo przyrodnicze naturalne i  najbardziej zbliżone do naturalnych lasy w Polsce. 

Zamiast poważnie potraktować oczekiwania społeczeństwa dotyczące prawidłowej ochrony lasów, w dokumencie przygotowanym dla sejmowej komisji czytamy, że organizacje pozarządowe, aktywiści i  naukowcy “infantylizują i antropomorfizują” przyrodę, całkowicie negując zrównoważoną gospodarkę leśną. Według informacji przygotowanej przez Lasy Państwowe społeczeństwo ma “coraz słabszy realny kontakt z przyrodą”. Jednak analiza podejmowanych przez szefostwo leśnego koncernu działań sugeruje inny wniosek – to nie społeczeństwo ma coraz słabszy kontakt z przyrodą, tylko kierownictwo Lasów Państwowych ma coraz słabszy kontakt ze społeczeństwem, ignorując najnowszą wiedzę naukową, dewastując najstarsze polskie lasy, zamykając się na dialog. 

Puszcza Białowieska
Podpisz: Chrońmy stare lasy

Najstarsze i najcenniejsze przyrodniczo lasy Polski znikają. Nie pozwólmy na to, podpisz apel o zwiększenie powierzchni lasów chronionych!

Działaj!