Po dwóch latach od wyborów parlamentarnych rząd Donalda Tuska nie dowozi kluczowych obietnic wyborczych w tematach energetyki i przyrody. Grozi to poważnymi konsekwencjami dla Polek i Polaków — wysokimi cenami energii, utratą suwerenności energetycznej i utratą bezcennego dziedzictwa przyrodniczego.

O ile w pierwszej ocenie planów i obietnic wyborczych koalicja premiera Donalda Tuska otrzymała od ekspertów i ekspertek Greenpeace całkiem pozytywne oceny, tak po dwóch latach tabela dotycząca realizacji obietnic świeci niemal cała na czerwono.
— Koalicja doszła do władzy dzięki konkretnym obietnicom poprawy sytuacji w Polsce, także w zakresie ochrony przyrody i modernizacji energetyki. Jednak na półmetku kadencji sytuacja w polskiej energetyce i ochronie przyrody nadal wygląda źle. Wiele obietnic pozostało na papierze. Wydaje się wręcz, że rząd Donalda Tuska próbuje teraz wymazać obietnice, które złożył Polkom i Polakom — mówi Marek Józefiak, rzecznik i ekspert ds. polityki ekologicznej Greenpeace Polska.
We wrześniu br. rząd przedstawił listę 58 priorytetów na drugą część kadencji. Z dokumentu zniknęły zadeklarowane wcześniej cele w sprawie wzmacniania suwerenności energetycznej. Nie ma też śladu po obietnicy wyłączenia z wycinek 20 proc. najcenniejszych lasów czy ochrony rzek. Zniknęła również deklaracja przeznaczenia 100% środków z handlu emisjami na ocieplanie domów, magazyny energii czy transport publiczny. Wcześniej politycy koalicji wytykali tę kwestię rządowi Zjednoczonej Prawicy, wskazując, że ten przejada dziesiątki miliardów złotych, które powinny służyć wszystkim Polkom i Polakom.
— Rząd premiera Tuska dryfuje w polityce energetycznej. Brak strategicznych decyzji np. dotyczących daty odejścia Polski od węgla czy przyspieszenia rozwoju OZE sprawia, że wysokie rachunki za energię mogą zostać z nami na długie lata. Krok po kroku tracimy też suwerenność energetyczną. Grozi nam to, że będziemy produkować coraz więcej prądu z drogiego i importowanego gazu. W sprawie lasów rządowi nie udało się zatrzymać wycinek nawet w Bieszczadach. Bieszczadzkie buki trafiają na Słowację, gdzie są przerabiane na tekturę przez międzynarodowy koncern. Trudno o większy absurd. Rząd Donalda Tuska, tak jak rząd Morawieckiego, rozmienia nasze dziedzictwo przyrodnicze na drobne — dodaje Marek Józefiak z Greenpeace Polska.

Poniżej szersze omówienie realizacji poszczególnych obietnic wyborczych rządu Donalda Tuska w tematach energii i przyrody. Ocenialiśmy przy pomocy trójstopniowej skali (zielony – dobrze, żółty – średnio, czerwony – źle). Obwódki w innym kolorze sygnalizują oceny pośrednie.
ROZWÓJ OZE — ocena: źle, z niewielkim plusem
Długo opóźniana ustawa wiatrakowa została zablokowana przez weto prezydenta Karola Nawrockiego. Decyzja prezydenta jest wybitnie szkodliwa, lecz jednocześnie świadczy o braku skuteczności rządu w negocjacji poparcia dla tej strategicznej sprawy. Mimo to przyznaliśmy rządowi małego plusa za podjęcie poważnej próby i przygotowanie dobrej ustawy wiatrakowej. Niestety, jak wynika z informacji medialnych, rząd chce zmniejszyć cele rozwoju wiatraków. Z kolei wstępne pomysły na zmiany poprzez rozporządzenia dotyczące modernizacji wiatraków poprzez rozporządzenia, jak na razie wyglądają na dalece niewystarczające. Przyszłość energetyki wiatrowej na lądzie jest więc niepewna przez decyzję prezydenta, a rządowi na razie brakuje konkretnego planu na inne rozwiązanie tego problemu. Jeśli rząd odpuści tę sprawę, zapłacimy za to wszyscy wyższymi cenami energii.
Słuch zaginął z kolei po planach na przeznaczenie olbrzymiej kwoty ok. 20 mld zł rocznie z handlu emisjami CO2 na fundusz dedykowany rozwojowi OZE, transportu zbiorowego czy ocieplaniu domów. Skorzystałby na tym każdy z nas. Ministerstwo Klimatu i Środowiska w swoich odpowiedziach na zgłaszane postulaty w tym zakresie mówi jednak jasno, że powołanie funduszu blokuje minister finansów Andrzej Domański. Dziesiątki miliardów złotych nadal rozpływają się w budżecie i są przepalane na inne cele.
ODEJŚCIE OD PALIW KOPALNYCH — ocena: źle
Polska jako jedyny kraj UE nadal nie przyjęła Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu — czyli wymaganego przez Unię Europejską dokumentu opisującego naszą strategię odejścia od paliw kopalnych. W efekcie na początku października Komisja Europejska złożyła skargę na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Nie mamy jako państwo planu na odejście od węgla i przyspieszenia rozwoju czystych i tanich OZE. Grozi nam przez to utrata suwerenności energetycznej. Ten proces już postępuje — w ciągu ostatnich 10 lat udział importu w konsumpcji paliw w Polsce wzrósł z niecałych 30 do 45 procent.
Rząd nadal zamierza dopłacać olbrzymie kwoty do nierentownych kopalń. W 2026 roku ta kwota ma wynieść 5,5 mld złotych — na plus należy zaliczyć zmniejszenie tej kwoty w porównaniu z rokiem 2025. Na dodatek rząd kontynuuje groźną politykę rządu Zjednoczonej Prawicy rozbuchanych inwestycji w energetykę gazową, co w połączeniu ze zbyt wolnym rozwojem OZE może skutkować dużym wzrostem importu gazu i wysokimi cenami energii.
20% NAJCENNIEJSZYCH LASÓW WOLNYCH OD WYCINEK — ocena: źle, z niewielkim plusem
Podczas Marszu 4 czerwca w 2023 roku premier Donald Tusk mówił, że patriotyzm to brak zgody na wyżynanie naszych lasów. Jednak na półmetku kadencji zamiast 20% najcenniejszych lasów wolnych od pił, mamy… sto razy mniej! Zaledwie 0,2% lasów trwale wyłączono z gospodarki leśnej, tworząc rezerwaty. I nic nie wróży, że sytuacja ulegnie znaczącej poprawie. W priorytetach na kolejne dwa lata zabrakło wzmacniania ochrony lasów, a kontrolę nad tym procesem rząd oddał samym leśnikom.
Społeczeństwo wciąż nie ma nadzoru nad tym jak Lasy Państwowe zarządzają naszymi lasami — czyli jedną czwartą powierzchni naszego kraju. Jaki jest tego efekt? Leśnicy blokują ochronę najcenniejszych terenów. W Bieszczadach, w sercu Puszczy Karpackiej nadal prowadzą wycinki nawet w matecznikach niedźwiedzi. A społeczeństwo wciąż nie ma możliwości zaskarżania do sądów planów urządzenia lasów, na podstawie których leśnicy prowadzą wycinki. I to mimo tego, że w 2023 r. Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że polskie państwo musi zapewnić to prawo obywatelom i obywatelkom.
Na plus należy ocenić decyzję resortu środowiska o tymczasowym wstrzymaniu wycinek na trzech procentach powierzchni Lasów Państwowych, w tym w projektowanych rezerwatach przyrody. Jednak Lasy Państwowe próbują blokować utrwalanie ich ochrony — dwie trzecie proponowanych rezerwatów leśnicy zaopiniowali negatywnie. Jeżeli rząd ulegnie leśnikom w tej kwestii, nasza ocena zmieni się na jednoznacznie negatywną.
NOWE PARKI NARODOWE — ocena: średnio
Parki narodowe obejmuję zaledwie 1,1% powierzchni Polski, co plasuje nas w ogonie państw europejskich. Średnio w Europie parki obejmują trzy razy większy fragment powierzchni. Obecnie parlament proceduje rządowy projekt ustawy, która ma stworzyć Park Narodowy Doliny Dolnej Odry — pierwszy park narodowy od blisko ćwierć wieku 2001 roku. Rządowi udało się przekonać dwie z trzech gmin do poparcia tego projektu. Jeśli prezydent Nawrocki podpisze ustawę, park powstanie najpewniej na powierzchni 38 km2. Będzie to jeden z tzw. „skwerów narodowych”, czyli parków o niewielkiej powierzchni. Jednak przy tak długiej zapaści w ochronie przyrody najważniejsze jest zrobienie pierwszego kroku i przełamanie impasu. W kolejce na powołanie czeka ponad 20 projektowanych parków, z Turnickim, Mazurskim i Jurajskim na czele. Rząd nie zaczął pracy nad żadnym z nich. Na lepszą ochronę czekają też obszary, które od lat pretendują do włączenia do istniejących parków — w tym Bieszczady (do Bieszczadzkiego), Beskid Niski (do Magurskiego) czy Beskid Żywiecki (do Babiogórskiego PN).
OCHRONA RZEK — ocena: źle
Po katastrofie w Odrze latem 2022 roku wyszła na jaw skala zanieczyszczenia polskich rzek przez zasolone ścieki ze śląskich kopalń węgla. Politycy odnieśli się do tego problemu w umowie koalicyjnej, gdzie napisali, że wdrożą stały monitoring polskich rzek i dążyć będą do ich renaturyzacji. Jednak od samego monitoringu kopalniane solanki z wody się nie wytrącą, ale oceniając umowę koalicyjną, daliśmy średnią ocenę, bo przynajmniej rząd wskazywał zagrożenie.
Przez blisko dwa lata rząd nie był w stanie wymusić na spółkach górniczych zmniejszenia zrzutów silnie zasolonych ścieków do Wisły i Odry. Gdy tylko zaczyna być cieplej, wraca zagrożenie masowego zakwitu złotej algi, która zabiła życie w Odrze. Ministerstwo Infrastruktury nie było w stanie sfinalizować obiecanego projektu ustawy ratującej Odrę. Wstępne propozycje przepisów w żaden sposób nie zapewniają bezpieczeństwa polskim rzekom.